samedi 30 mai 2009

Cd.

Witajcie :)
Dziękuje, że tu zaglącacie i mnie nie opuszczacie :)
O blogu nadal nadal żadnych wieści, wszyscy ‘specjaliści z branży’ radzą tylko uzbroić się w cierpliwość… Więc się uzbrajam ;)
Wkupiłam już sobie adres domeny, by na przyszłość nie zależeć już od bloggera i ich nagłych decyzji, oraz braku możliwości kontaktu z nimi. Na razie jednak nie mam za bardzo siły się tym zająć, dlatego pewnie i tak sporo czasu minie, zanim cokolwiek u mnie ‘ruszy’.
Poza tym, stopa płata mi trochę figli, muszę więc dużo leżeć, by jej nie obciążać. Dlatego też rzadko bywam u Was na blogach, gdyż komputer mam stacjonarny, spędzam więc przy nim o wiele mniej czasu niż dawniej.
Gotowanie, pieczenie i fotografowanie stojąc na jednej nodze też odpada; poza tym musi ona jak najczęściej być uniesiona, więc przez jakiś czas jeszcze muszę o tych wszystkich miłych rzeczach zapomnieć ;)
Doszły też zastrzyki na krążenie (które sobie codziennie muszę aplikować w brzucho… :/ ) co też do najmilszych zajęć nie należy. Ale póki dużo leżę, jest w miarę dobrze.
Na szczęście, teraz już przez dwa tygodnie będę w domu, więc będzie łatwiej niż chodząc (jeżdżąc…) codziennie do pracy o kulach. Pewnie choć częściowo nadrobię książkowo-filmowe zaległości ;) A skoro już o filmowych zaległościach mowa, to może możecie polecić mi jakieś fajne polskie filmy, które się ostatnio ukazały na DVD? Zupełnie bowiem nie jestem z tym na bieżąco…

To tyle na dziś. Wracam znów na chwilę do pozycji poziomej, a Wam życzę miłego, udanego weekendu :)

I oczywiście nadal proszę o kciuki, również dla KasiC rzecz jasna (której bloga spotkało to samo…).

Pozdrawiam serdecznie!

16 commentaires:

Maciek a dit…

Polecam "U Pana Boga w ogródku" Jacka Bromskiego: piękne, polskie, ciepłe, dalekie od neoliberalnego chłamu.
Życzę szybiego powrotu do zdrowia !

Bea a dit…

Dziekuje Macku, to juz akurat znam, faktycznie sympatyczny film :)
(widzialam podczas wczesniejszego L-4 ;) )

Udanego weekendu Wam zycze! Mam nadzieje ze pogoda w Portugalii dopisuje :)

Krystyna Banaczkowska a dit…

Kciuki trzymam od samego początku. Za odzyskanie w całości bloga to raz, i za Twój rychły powrót do zdrowia to dwa.
Filmów to raczej nie polecę, bo sama jestem mocno do tyłu przez ciągły brak czasu, ale książki Chmielewskiej są akuratne na poprawę nastroju. Szczególnie "Lesio", którego czytałam już wiele razy. Wańkowicz, też dobrze mi robi.
Pozdrawiam Cię jak zwykle bardzo serdecznie i idę sobie teraz popatrezc na Twoje anielskie storczyki. Cudownie koją

Bea a dit…

Dziekuje Ci bardzo Krystyno! :*

Masz racje, Chmielewska lubie i ja, mam sporo jej ksiazek, wiec moze siegne po cos kolejny raz, pewnie tez po Lesia wlasnie :)

A co do storczykow, to kilka dni temu zakwitl kolejny bialy :)
Nie wiem niestety, czy i kiedy uda mi sie go sfotografowac... :/

Pozdrawiam cieplutko Krystyno!

:*

Ada a dit…

Beo, zdrowiej jak najprędzej! Wyobrażam sobie, jakie to wszystko musi być uciążliwe... Bądź dobrej myśli :) Polskich filmów też nie będę mogła polecić - jakoś mi z nimi nie po drodze ;) Natomiast Chmielewska (z tych starszych) jak najbardziej poprawia humor. I mnie jeszcze 'Petit Nicolas', ale mówię to w tajemnicy ;)
Na chandrę i melancholię pomaga jeszcze Jane Austen. I zupełnie z innej bajki - Gerald Durrell. W ogóle to dziwne i niesprawiedliwe, że tak mało jest DOBRYCH i nie dołujących książek, te cechy tak rzadko się łączą...

Serdecznie pozdrawiam! Zdrowiej szybko!

leloop a dit…

cholerka, nic nie wiedzialam ani o blogu ani o stopie :(
a co do filmow to zrobie spis jakie mam juz obejrzane i Ci moze podesle, szkoda, ze nie wiedzialam to kupowalabym podwojnie (mam takie miejsce gdzie wyprzedaja gazetowe filmy za 5 zl)
sciskam mocno

Bea a dit…

Ada, dziekuje za dodatkowe pomysly! Masz racje z Austen. A Durrell'a daaawno juz nie czytalam. Problem w tym, ze aktualnie czytam to, co akurat jest w zasiegu reki, czyli co juz bylo w domu ;)

Leloop, ciesze sie, ze juz wrocilas :) I filmami zupelnie sie nie przejmuj! Przezyje ;)

Pozdrawiam serdecznie!

Niedzielka a dit…

Beo pozdrawiam serdecznie, cieszę się, że się odezwałaś! Nieustająco trzymam kciuki za powrót Twojego blogu i szybkie wyleczenie!!!

Bea a dit…

Dziekuje Ci bardzo Niedzielko! Zbieram sily do zaczecia 'wszystkiego od nowa' ;)

Pozdrawiam!

wiewiórka a dit…

Jakaż gapa ze mnie - dopiero dziś wpadłam na pomysł, by sprawdzić Twój profil czy nie masz jeszcze jakiegoś bloga. Ehh...
O fatalnym liczniku i Twoim blogu czytałam na którymś z kulinarnych blogów - bardzo mi przykro, że tak się stało :(

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia, a co za tym idzie do focenia, gotowania i blogowania.

uściski serdeczne :)))

Bea a dit…

Dziekuje Wiewiorko! Obawiam sie, ze to jeszcze potrwa kilka tygodni, ale i tak juz blizej niz dalej ;)

Pozdrawiam!

Krystyna Banaczkowska a dit…

hip hip hurrrrrrrrra. Blog odzyskany. Co prawda nie widzę wszystkich zdjęć, ale to może tylko ja tak mam.
Pozdrawiam Cię, jak zwykle, niezwykle serdecznie

Bea a dit…

Krystyno, niestety nie tylko Ty :/ cos sie ze zdjeciami porobilo, ale mam nadzieje to za niedlugo 'naprawic' ;)
I tez sie baaardzo ciesze, ze wszystko juz wrocilo :)

Pozdrawiam!

Agata Chmielewska (Kurczak) a dit…

jak samopoczucie?

Bea a dit…

Hmmm... chyba ciut lepiej, ale z noga tak samo na razie :/
Brakuje mi juz 'normalnego' zycia, robienia zdjec, ruszania sie...
No ale co poczac, trzeba uzbroic sie w cierpliwosc ;)

fotocyk a dit…

I ja dolaczam sie do "grupy trzymajacej kciuki" i zycze szybkiego powrotu moblinosci dwunożnej :)